aaa4 |
Wysłany: Pią 12:04, 28 Wrz 2018 Temat postu: 77 |
|
To Farid zauwazyl samochod.
Kiedy nadjechal, Smolipaluch lezal pod drzewem, probujac sie zastanowic nad sytuacja, ale od kiedy wrocil Capricorn, zupelnie nie mogl zebrac mysli. Tamten wrocil, a on wciaz nie wiedzial, gdzie szukac ksiazki. Twarz mial upstrzona cieniami lisci, slonce klulo goracymi iglami poprzez galezie, czolo go palilo. Basta i Plaski Nos tez sie juz znalezli, a co on sobie myslal? Ze znikneli na zawsze?
-Co cie tak denerwuje, Smolipaluchu? - szepnal do wiszacych nad nim zielonych lisci. - Przeciez nie musiales tu wracac. Wiedziales, ze to bedzie niebezpieczne. W tej chwili uslyszal pospieszne kroki.
-Szary samochod! - Farid dyszal ciezko po szybkim biegu, gdy uklakl obok niego w trawie. - To chyba Czarodziejski Jezyk!
Magik zerwal sie na rowne nogi. Chlopak wiedzial, o czym mowi. Potrafil doskonale rozrozniac te smierdzace blaszane zuki. On, Smolipaluch, tego nie umial. 321
Szybko podazyl za Faridem az do miejsca, skad widac bylo most. Za nim szosa wila sie leniwie jak waz, prowadzac do wioski Capricorna. Nie mieli duzo czasu, jesli chcieli Czarodziejskiemu Jezykowi przeciac droge. Jak szaleni zbiegli po zboczu, sauna wuklaniczna
pierwszy wyskoczyl na asfaltowa jezdnie. Smolipaluch zawsze szczycil sie swoja zwinnoscia, ale chlopiec na swoich dlugich szczuplych nogach byl lepszy od niego, szybki jak sarna. Nauczyl sie juz takze bawic z ogniem jak z mlodym psiakiem, i robil to z takim zapamietaniem, ze Smolipaluch musial mu od czasu do czasu przypominac plonaca zapalka, jakie ten psiak ma ostre zeby.
Czarodziejski Jezyk zahamowal gwaltownie na widok Smoli-palucha i Farida stojacych posrodku jezdni. Twarz mial zmeczona, jakby nie spal kilka nocy. Obok siedziala manicure kabaty
Skad ona sie tu wziela? Przeciez pojechala do domu, z powrotem do swojego ksiazkowego grobowca. A gdzie Meggie?
Czarodziejski Jezyk spochmurnial na widok Smolipalucha. Wysiadl z wozu i ruszyl w jego kierunku. |
|